The RationalistSkip to content


We have registered
200.596.378 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2991 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Science » »

Człowiek – fenomenalne zwierzę [3]
Author of this text:

Memy

Darwinowska teoria ewolucji zreformowała całą biologię. W 1976 roku Richard Dawkins w książce Samolubny gen wprowadził termin mem, podając tam taką jego definicję: „Mem jest podstawową jednostką transmisji kulturowej, czyli imitacji". Do tej koncepcji odnieśli się m.in. H. Plotkin, D. Hofstadter i D. Dennett. To pojęcie podjęte także przez innych uczonych w wielu publikacjach z dziedziny biologii ewolucyjnej, psychologii oraz nauki o poznawaniu stawało się w ostatnich dekadach minionego wieku osią zmiany paradygmatu nauk o życiu i kulturze.

Gdy naszą konstytucję biologiczną kształtują geny, to umysł, a więc cały przekaz kulturowy kontrolują memy. Podobnie jak geny samolubne i jak one mające jedyny cel w jak największym powieleniu się. Niezależnie od różnorodności zachowań istot ludzkich, ale w zależności od siły przekaźnika (ilość powtórzeń czy autorytet), zachowania te są kopiowane, mniej lub bardziej dokładnie przez inne istoty ludzkie, chociaż nie wszystkie kopie przeżywają. Za ich pomocą upowszechniają się religie, ideologie, przekonania i mody. Cały zasób naszego słownictwa, opowiadania, piosenki jakie śpiewamy, sprawności, zwyczaje i reguły, którym jesteśmy posłuszni, wszystko czego się uczymy naśladując kogoś innego — jest memem. Dlatego też mem pasuje doskonale do schematu dziedziczności, zmienności i selekcji.

Można dostrzec, że ludzka ewolucja idei kultury i społeczeństwa jest bezpardonową walką replikatorów o dostęp do mechanizmów replikacyjnych. W naszych czasach technologicznego rozwoju przekaźników memalnych wirusy umysłu stanowią bardzo poważne zagrożenie. Richard Brodie w Wirusie umysłu pisze: „Przekonania są niczym ścieżki, którymi chadza bydło. Im częściej po nich chodzimy, tym bardziej nam odpowiadają".

Memy, tak jak i geny nie kierują się inteligencją ani nie mają żadnej moralności, jedynym ich celem jest powtarzanie się, a konkurencja o to, co zostanie skopiowane, jest zaciekła. Do efektywnej manipulacji genami jeszcze droga daleka — manipulacje za pomocą memów zaczęliśmy już przed wiekami. Stare powiedzenie mówi, że nawet kłamstwo powtarzane wielokrotnie staje się prawdą. Dziś w czasach Internetu, telewizji i tabloidalnej prasy można dostrzec, jak ogromny wpływ na powszechną świadomość mają przekazywane za ich pośrednictwem idee — memy. Rzeczy ważkie i prawdziwe oraz przemyślnie przygotowywane w medialnych wokach, obrzydliwe mieszaniny złożone z półprawd i półkłamstw. Otrzymujemy je jako strawę codzienną — na śniadanie, obiad, kolację, a nawet są wielokrotnie podgrzewane, dotąd aż utrwalą się nam jako „niezaprzeczalny fakt medialny". Samodzielne myślenie jest trudne i udaje się tylko intelektualnym elitom i dlatego schematyczny świat uproszczonych wartości staje się dominującym, w każdym poddanym ich presji społeczeństwie. Zapominamy że: „Wystarczy nakłonić ludzi do przyjęcia jakiegoś systemu przekonań, uniemożliwiając jednocześnie jego odrzucenie, aby narzucić im określony kierunek działania i posłużyć się ich energią. Jeśli wpoić im jeszcze mem głoszenia tych przekonań powstaje wirus władzy, który będzie się samodzielnie rozprzestrzeniał, wykorzystując ludzi do określonych celów". Najsmutniejsze jest to, gdy nawet inteligencja nie zauważa tej nachalnej obejmującej nas wszystkich indoktrynacji.

Człowiek jest istotą emocjonalną i memy, które powiązane zostaną z emocjami utrwalają się mocniej. Jesteśmy wyczuleni na emocje innych, toteż jednym z dowodów naszej inteligencji jest umiejętność udawania swoich wzruszeń, w taki sposób, by bazując na ludzkiej uczuciowości i zdolności do współczucia odnieść zamierzone korzyści, ale także jej dowodem jest umiejętność rozpoznawania wzruszeń udawanych, fałszywych.

Indywidualnie w interpersonalnych kontaktach szybko i dosyć trafnie oceniamy prawdziwość zachowań innych ludzi oraz zgodność tych zachowań z głoszonymi przez nich zasadami moralnymi. Ale tu budzi moje zdziwienie społeczna aprobata dla, zdaje się, czytelnej hipokryzji wielu medialnych „autorytetów". Niektórym osobnikom pomimo miedzianego czoła zdecydowanie wolno więcej, a inni nawet przy ich werystycznej przypadłości są stale niewiarygodni. Czyżby tu też obowiązywała konformistyczna zasada, że jak nasi łżą, wręcz w żywe oczy, to dobrze, ale jak inni próbują się wybronić, czy tylko mieć inny pogląd to źle. Czy tylko wtedy na pewno ci nasi to są nasi, czy tylko tą naszość udają?

Dialektyka ewolucjonizmu

Dążąc do dezawuacji dorobku jakiegoś uczonego lub szkoły, odrywa się od niej najbardziej nośne tezy i prymitywizuje ich znaczenie. Z tez Darwina najbardziej przyswojono sobie walkę o byt. Przyrodę przedstawiono jako arenę walki wszystkich przeciw wszystkim. Każde inne stworzenie — z wyłączeniem, choć nie do końca, własnej rodziny — jest wrogiem i zagrożeniem. Szczególnie wyposażeni w duży mózg ludzie stali się krwiożerczymi morderczymi potworami, myślącymi wyłącznie o własnym przetrwaniu oraz przekazaniu bezpośrednim spadkobiercom swoich cech, majątku, kultury. Do tych poglądów nawiązali Spencer, Stirner, Huxley i Tennyson. Zaczęto propagować idee tzw. darwinizmu społecznego, wysuwającego na plan pierwszy walkę o przetrwanie i uważającego, że powinniśmy tę walkę wspierać. [ 11 ] Przeciwstawił się im rosyjski książę rewolucjonista, sporej miary uczony, uważający się za darwinistę, Piotr Kropotkin, który w książce Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju, a także w nie dokończonej Etyce przedstawił wywiedziony z obserwacji świata przyrodniczego system „etyki realistycznej". W zgodzie z nim, gdy: „sympatia, solidarność, pomoc wzajemna, stanowiące decydujący czynnik rewolucyjnego rozwoju, charakteryzujące całą przyrodę ożywioną", przeważą w społeczeństwie, stanie się możliwa realizacja idei równości i sprawiedliwości - czyli podstawowych zasad umożliwiających harmonijną współpracę społeczną.

Przywołuję tu myśl Kropotkina z końca XIXw. przeciwstawiającą się darwinizmowi społecznemu jako uwidocznioną historycznie egzemplifikację nieracjonalności wszelkich alternatywnych wyobrażeń świata. W całej dającej się poznać naszym zmysłom rzeczywistości niewiele zagadnień pozwala się zamknąć w jedynym „tylko tak". Najczęściej jest trochę tak, a trochę inaczej. Choć jesteśmy coraz bliżej całej naukowej prawdy o świecie i rządzących nim prawach, to uczeni winni zakładać, że w inwentarzu ludzkiej wiedzy znajdziemy niewiele prawd ostatecznych, a rozwój nauki następuje poprzez permanentną weryfikację jej dotychczasowego dorobku, który w wiecznym dyskursie zbliżania się do prawdy prowadzi czasem do syntezy poglądów dotychczasowych antagonistów.

Nie wyłączona z tych zasad jest też teoria ewolucjonizmu, a wprost odwrotnie - jest ich znakomitym potwierdzeniem. W latach 60. ubiegłego wieku dwu wielkich uczonych: William. D. Hamilton oraz George C. Williams dochodzą do wniosku, że słynne dobro gatunku nie jest nadrzędnym celem. Wszystkie organizmy żywe działają wyłącznie w interesie swoich genów. Idąc dalej, Hamilton dowodzi, że ludzką skłonność do poświęceń dla innych można wyrazić prostą matematyczną formułą, w której jedyną zmienną jest stopień pokrewieństwa. Dwanaście lat później Edward Wilson wydaje swoją Socjobiologię, w której przedstawia deterministyczny i mechanistyczny charakter natury, proponując użycie takich samych narzędzi do analizy zachowań zwierząt i ludzi. A w 1976 r. Richard Dawkins w Samolubnym genie głosi, że nasze geny kontrolują nasze zachowanie, nawet skłonności altruistyczne są kształtowane przez interesy genów. Organizmy — w tym ludzie — „są maszynami przetrwania - zaprogramowanymi zawczasu robotami, których zadaniem jest ochranianie samolubnych cząsteczek, zwanych genami". Smutne deterministyczne konstatacje — obecnie powszechnie w środowisku znane — pobudziły do zastanowienia, a czasem do protestu (nawet samobójstwa, G. Price) innych uczonych, którzy przedstawili propozycję własnych rozwiązań poruszonych problemów. W książkach i na łamach naukowej prasy prowadzono zażarte polemiki, dając tym samym ciekawy materiał publicystom i dziennikarzom zajmującym się popularyzacją nauki. Myślę, że ten prowadzony publicznie spór - zawierający sporą dozę polemicznych uszczypliwości, a nawet złośliwości - pomiędzy najbardziej znanymi rzecznikami ewolucjonizmu odegrał ogromną rolę w jego rozwoju, gdyż wszelkie idee są tak długo żywe, jak długo prowokują nas do myślenia i dyskusji w upowszechnianiu tej idei.

Odwołam się tu do myśli i cytatów wyjętych z książki Krzysztofa Szymborskiego Poprawka z natury. Tym bardziej, że w tych cytatach znajdziemy nazwiska najważniejszych uczonych, do których książek możemy w większości łatwo zajrzeć, gdyż w ostatnich latach zostały przetłumaczone na język polski. I tak, Laurence Hurst, profesor genetyki ewolucyjnej napisał w „New Scientist", że nikt, kto obecnie zabiera głos w sprawie ewolucjonizmu, nie jest bezstronnym, gdyż wszystkich, nawet najbardziej kompetentnych uczonych można zaliczyć do jednej z trzech konkurencyjnych się szkół. "Z jednej strony mamy selekcjonistów, czyli zwolenników doboru naturalnego: Richarda Dawkinsa, Daniela Dennetta, George’a Williamsa, Edwarda O. Wilsona, [Marka i Matta Ridleyów, Stevena Pinkera, Jareda Diamonda i Johna Maynarda Smitha. Przedstawiciele tego obozu zajęci są zwykle opowiadaniem, jak zadziwiający jest dobór naturalny i jak to wszyscy jesteśmy produktami ślepych, lecz deterministycznych sił oddziaływujących na nasze geny. Gdybym kiedykolwiek zdecydował się na napisanie popularnonaukowej książki, znalazłbym się w ich szeregach. Po przeciwnej stronie są ci, którzy pragnęliby wszystkich przekonać, że idea doboru naturalnego jest mocno przereklamowana i że w naszym obecnym modelu ewolucji brakuje jakiegoś istotnego elementu — w domyśle: elementu, w którego naturę tylko oni są wtajemniczeni. Znaleźć wśród nich można takich "antyselecjonistów" jak Michael Behe, Stuard Kaufman, Stephen Jay Gould, Brian Goodwin, Niles Eldredge czy Steven Rose. Pośrodku zasiada samotny Steve Jones, człowiek tak uniwersalnie sceptyczny, że gdyby nie posiadał metryki urodzenia wątpiłby we własne istnienie". Szymborski pisze: "Tak naprawdę, niezależnie od wzajemnych animozji różnice w interpretacjach darwinizmu przez te dwa naukowe obozy są tak subtelne, że niewtajemniczonym trudno byłoby zrozumieć, o co toczy się spór. (...) gdy idzie o naukowe wyjaśnienie bogactwa i różnorodności form ziemskiego życia i pochodzenia własnego gatunku, darwinizm jak powiadają amerykanie, jest jedyną grą w mieście".


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Małpa jak człowiek
Kilka perspektyw na odwieczny problem umysł-ciało

 See comments (30)..   


 Footnotes:
[ 11 ] Jego aktualną kontynuacją są leseferystyczne propozycje neoliberałów.

«    (Published: 21-06-2006 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Andrzej B. Izdebski
Zastępca redaktora naczelnego Dwumiesięcznika Klubów Dyskusyjnych Lewicy "Forum Klubowe".

 Number of texts in service: 18  Show other texts of this author
 Newest author's article: Zło wspaniałe – kobieta
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 4858 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)