|
|
Society »
Czeski policzek Author of this text: Przemysław Prekiel
Niedawna
pielgrzymka papieża Benedykta XVI, a raczej jego zlekceważenie przez naszych
sąsiadów, było jawną obrazą naszych rodzimych wojujących
katolickich fundamentalistów spod znaku Terlikowskiego, Jurka czy Hołowni, lecz
Czesi z typową dla siebie ignorancją spraw kościelno-papieskich pokazali
rzymskiemu dygnitarzowi, że jego przyjazd jest dla nich nic nie znaczącym
gestem. Nie zabrakło
na tej wrogiej papieżowi ziemi naszych gorliwych katolików pałającym do niego
uczuciem tak gorącym, że sami Czesi ze zdziwieniem obserwowali jak można
przyjechać kawał świata tylko po to, aby pomachać starszemu Panu- "Człowiek w życiu machał chorągiewką różnym potworom, może i papieżowi"- mówiła z wyrozumieniem pewna
recepcjonistka hotelowa zdziwionemu polskiemu dziennikarzowi.
Same
statystki są wręcz zadziwiające, a dla polskich mocno wierzących, wręcz nie do
pomyślenia!
Nad Wełtawą
przynależność do Kościoła katolickiego deklaruje tylko co 4 obywatel, na
niedzielną mszę chodzi jedynie 4% Czechów, a ponad 60% uważa się za ateistów.
Tak więc kościoły świecą pustkami, można na nich spotkać się z napisem, iż msze
są odprawiane raz na dwa tygodnie, a w przy granicznych regionach — skąd wygnano
Niemców po II wojnie światowej- odsetek ludzi z wyższym
wykształceniem wierzących w jakąkolwiek religię nie osiąga 10%.
Kościół jako
instytucja nie cieszy się dobrą opinia chyba nigdzie na świecie — utrzymać tak
potężną władzę nie jest wszak łatwo, ale Czesi w przeciwieństwie do Polaków nie
boją się prezentować swojego zdania głośno.
Przyjazd
Benedykta XVI bardzo celnie i na chłodno relacjonowały czeskie media — jeden z najpoważniejszych tygodników „Týden" na okładce pisał- „Przyjeżdża ultras z Watykanu. Benedykt XVI zmierza do kraju bezbożników". Wart zauważenia jest fakt,
że Czesi bardzo radykalnie atakują tamtejszy kler, i w przeciwieństwie do
Polaków, słowa takie jak „czarnodupcy" są tam na porządku dziennym.
Czeski
Kościół katolicki — podobnie jak wszędzie indziej- nie stroni od pieniądza,
czyli chciałby zwrotu majątku. W maju zeszłego roku był już blisko osiągnięcia
swojego celu — zwrotu majątku o łącznej wartości 12 miliardów euro! Jednak
czeska lewica przed klerem nie klęka (katolicka partia jest tu bardzo mało
popularna) — w przeciwieństwie do naszej- silna jest tam zarówno Czeska Partia
Socjaldemokratyczna jak i Komunistyczna Partia Czech i Moraw (notabene liczy ona
bagatela 100 tys. członków!) więc i skuteczność działania jest dużo większa niż u nas.
Duży wydźwięk
ma również spór toczony latami o katedrę św. Wita na Zamku Praskim, który
Kościół przejął na mocy sądowego wyroku. Duchowni wpadli więc na pomysł,
aby trochę dorobić, czyli wpuszczać zwiedzających katedrę tylko po kupnie
drogich biletów, a miejsce dla samych Czechów jest szczególne — leżą tu bowiem
Czescy królowie. (Kto wie może nasz Kościół zażąda niebawem Wawelu?) Państwo
jednak odwołało się od wyroku i katedra wróciła w jego ręce, a kontrowersyjne
bilety rzecz jasna zostały wycofane. Był to kolejny akt, który utwierdził
Czechów, że kler wszystko darzy miłością, zwłaszcza pieniądze.
Wróćmy jednak
do socjaldemokratów. Tak ich zmagania opisuje wspomniany już tygodnik „Týden":
Tutejszą awersję do kościoła
zręcznie wykorzystują socjaldemokraci. Sto lat temu opisywali kler jako bandę
dewiantów i pijaków przejedzonych najlepszymi smakołykami. Dziś na billboardach
wyborczych obiecują, że nie dopuszczą do finansowego rozliczenia z kościołem".
Podczas
ostatniej kampanii wyborczej socjaldemokraci — posiadający wysokie, trzydziesto procentowe
poparcie -wysunęli jako swoje wyborcza hasło „NIE 270 miliardom koron dla
kościołów!"
W
przeciwieństwie do wielu krajów Czesi nie zdecydowali się na konkordat z Watykanem, odrzucając go w 2003 roku, wówczas Czeski parlament głosami 110 do 67
zdecydował się na ten krok głosami rządzącej wówczas partii
socjaldemokratycznej, wspieranej głosami komunistów oraz...konserwatystów.
Mimo typowo
propagandowego przesłania w polskich mediach mówiących o tym, jak to Benedykt
XVI oczarował Czechów, fakty mówią zupełnie coś innego. Mariusz Szczygieł,
reporter śledzący tę wizytę przyjrzał czeską prasę. Oto główne nagłówki (Duży
Format nr. 39) : ""Watykan
poczeka z majątkowymi roszczeniami wobec Republiki Czeskiej. Jest kryzys",
"Papież miał u nas ciężko, a jego czeski brzmiał nam niestety jak u sudeckiego Niemca", "Kościół katolicki wyprostował się i podniósł głowę.
Wytrzyma w tej pozycji?", „Jedna godzina wynajęcia papieża kosztuje 1,6 miliona
koron. 55 godzin wizyty kosztowało ponad 90 mln", „Ten gość jest odpowiedzialny
za śmierć setek tysięcy ludzi. W marcu powiedział w Kamerunie i Angoli, że »AIDS
nie można przeciwdziałać rozdawaniem kondomów, które, ten problem
tylko powiększają «. Gdyby to powiedział Borat, byłby to przynajmniej czarny
humor".
W
przeciwieństwie do naszych mediów, które podniecały się tym wydarzeniem, media
czeskie skupiły się na … pająku, który spacerował po szatach Benedykta XVI. A może to nie był przypadek? Przecież pajęczyny powstają tam gdzie jest swoisty
zastój, gdzie nic się nie dzieje — więc tak być może widzą Kościół katolicki sami
Czesi?
Muszę dodać,
że i nasi dziennikarze jednak zauważyli, że coś tu jest inaczej niż u nas. Korespondent
TVP z Pragi mówił: „Gdyby nie pielgrzymi z Polski, przyjazdu papieża ulicami
Pragi nikt by nie zauważył". Być może Polska będzie jedynym państwem Europy,
gdzie Benedykta XVI będą jeszcze witać tłumy, pytanie tylko jak długo?
A może
zamiast eksportować nasze chrześcijańskie wartości na wschód, zachód północ i południe, importujemy ich wartości
laickie jak niegdyś chrześcijaństwo? Oni zawsze byli o kilka kroków do przodu.
« (Published: 11-10-2009 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 6851 |
|